czwartek, 3 października 2013

szpilka belgijsko-drzewna

Jak zapewne zwróciliście uwagę, mam pewne skrzywienia odnośnie drzew. Widać to po tym, że zwracam na nie uwagę, gdy podróżuję. I tak na przykład zauroczyłam się kiedyś platanami w Niemczech. O większym skrzywieniu świadczy na pewno uganianie się za wszystkimi pomnikami przyrody po południowej stronie Wisły.

Na pewno wiecie jak wyglądają miłorzęby - mają bardzo charakterystyczną sylwetkę i listki o cudnym kształcie. W Krakowie można je spotkać np. przed kościołem Franciszkanów, albo na dziedzińcu Pałacu Biskupiego:
 

Ładniutki okaz jest też przed krakowskim Ogrodem Botanicznym. Czyli, generalnie w całym mieście pojedyncze egzemplarze. A jak to jest w Belgii...? Pojechałam, spaceruję po secesyjnej dzielnicy, rozglądam się, a tu  niespodzianka - miłorząb na ulicy. Patrzę dalej, a tu kolejny miłorząb. Rozglądam się dookoła i co się okazuje - cała uliczka z cudnymi kamieniczkami wysadzana jest miłorzębami, które przez swój niecodzienny kształt dodają jej uroku:


Nie lipy, nie klony, nie platany, a właśnie miłorzęby jako drzewa ozdobne. Takie rzeczy tylko w Brukseli :) Polecam

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

szpilka nike'owa

Byłam kiedyś w Paryżu i polowałam na Wieżę Eiffla. A oprócz tego, podobnie jak wiele osób odwiedzających stolicę Francji, zajrzałam do Luwru. Widziałam np. Mona Lizę:

fotki brak :P nawet nie pamiętam, czy nie można było robić, czy po prostu było za dużo ludzi i nie zrobiłam :)

widziałam kodeks Hammurabiego (aż mi ręka zadrżała przy wersie "Oko za oko, ząb za ząb" ;) ):



widziałam Wenus z Milo, którą zapewne sąsiedztwo z kodeksem Hammurabiego pozbawiło rąk:


 ale największe wrażenie wywarła na mnie Nike z Samotraki:


Nie wiem kto umieścił ją tam, gdzie stoi, ale jest to miejsce idealne - skrzydlate bóstwo unosi sie nad tłumikiem zwiedzających, idealnie ujęte w łuki niszy za nią i klatki schodowej przed nim. Po prostu cudo!!! 

Polecam wszystkim tym, którym Nike kojarzy się głównie z haczykiem na bluzie... 


niedziela, 21 kwietnia 2013

szpilka samochodowo-krajowa

Co kraj, to samochód

W sumie chciałabym żeby było właśnie tak, jak w tytule tego wpisu. Żeby w Polsce jeżdżono np. Syrenkami, Warszawami i Polskimi Fiatami; we Francji Citroenami i Renówkami, w Niemczech oplami i volkswagenami i tak dalej i tak dalej.

moja ulubienicy wszechczasów - Catrellka :) tutaj na girońskich tablicach (bardzo popularna w Chorwacji)

nawet wybaczę, że jest czerwona!!!

Mam wrażenie, że kiedyś, przez różne czynniki zewnętrzne (zdaję sobie sprawę, że często były one w szerszym kontekście niekorzystne) ulicami jeździło więcej takich charakterystycznych dla danego kraju pojazdów. Teraz, dla równowagi, mamy sporo samochodów japońskich, koreańskich  itd.

Jeśli chcecie w dużej skali poczuć taką "samochodową państwowość", jedźcie do Rumunii albo na Ukrainę. W tej pierwszej można spotkać zarówno stare jak i nowe modele Dacii (nowe Logany są dość szpetne, jak na mój gust :P), natomiast w tej drugiej spotkać można różnego rodzaju Łady - niestety z tego co pamiętam, tylko stare, które pewnie za jakiś czas umrą śmiercią naturalną, a już teraz zastępowane są innymi samochodami. Śpieszcie się więc.

Na Ukrainie kwiaty sadzone są pod kolor parkujących aut
 

niedziela, 24 marca 2013

szpilka niemiecko-drzewna

Niemcy - odchodzące drzewa 

Był taki rok, że w Niemczech spędziłam w sumie aż miesiąc (co prawda na dwie tury :P w maju i we wrześniu). Zobaczyłam naprawdę dużo i pewnie jeszcze nie raz pojawi się tu wpis niemiecki, ale chciałabym zacząć od tego, co mi się niezmiennie kojarzy z naszymi zachodnimi sąsiadami, czyli od platanów.

Pierwsze szpalery tych pokręconych, pokurczonych, łaciatych drzew posadzonych w regularnych rzędach zobaczyłam w Darmstadt niedaleko ... cerkwi (o tym będzie którymś z następnych razów). Są one chyba ulubionym drzewem w Niemczech do obsadzania ciągów pieszych, placów itd. 


 W Polsce też można je spotkać, ale raczej pojedynczo jak np. prześliczny i ogromny okaz w okolicach Collegium Novum na krakowskich plantach. Platany spełniające funkcją ozdobną w Polsce widziałam na rynku w Pszczynie, która długo nie była polskim miastem. 


Te drzewa są tak brzydkie, że aż nie sposób się nimi zauroczyć, zupełnie jak mopsami. Nomen omen, pierwszy raz w pełni świadomie mopsa spotkałam (i się zauroczyłam), co prawda nie w Niemczech, ale kraju w którym również dogadasz się niemiecku, czyli Austrii, ale to już inna historia :) 

a tak wyglądają sysunie vel. orzechy platanów