czwartek, 3 października 2013

szpilka belgijsko-drzewna

Jak zapewne zwróciliście uwagę, mam pewne skrzywienia odnośnie drzew. Widać to po tym, że zwracam na nie uwagę, gdy podróżuję. I tak na przykład zauroczyłam się kiedyś platanami w Niemczech. O większym skrzywieniu świadczy na pewno uganianie się za wszystkimi pomnikami przyrody po południowej stronie Wisły.

Na pewno wiecie jak wyglądają miłorzęby - mają bardzo charakterystyczną sylwetkę i listki o cudnym kształcie. W Krakowie można je spotkać np. przed kościołem Franciszkanów, albo na dziedzińcu Pałacu Biskupiego:
 

Ładniutki okaz jest też przed krakowskim Ogrodem Botanicznym. Czyli, generalnie w całym mieście pojedyncze egzemplarze. A jak to jest w Belgii...? Pojechałam, spaceruję po secesyjnej dzielnicy, rozglądam się, a tu  niespodzianka - miłorząb na ulicy. Patrzę dalej, a tu kolejny miłorząb. Rozglądam się dookoła i co się okazuje - cała uliczka z cudnymi kamieniczkami wysadzana jest miłorzębami, które przez swój niecodzienny kształt dodają jej uroku:


Nie lipy, nie klony, nie platany, a właśnie miłorzęby jako drzewa ozdobne. Takie rzeczy tylko w Brukseli :) Polecam